13 lutego 2012

Tatra Grzaniec (browar Grupa Żywiec)

Wypada zacząć od wyjaśnień. Po pierwsze kolejny post z małym spóźnieniem - tu jestem w pełni rozgrzeszony ponieważ w zeszłym tygodniu byłem dość mocno przeziębiony i miałem do wyboru albo się wyleczę albo zaryzykuje i wypije zimne piwo. W sumie to nie wiem czemu nie zaryzykowałem... Druga sprawa to rodzaj piwa. Dzisiaj bawimy się wynalazkiem - Tatra Grzaniec. Generalnie nie jestem wielkim fanem Tatry, choć swego czasu w Wielkiej Brytanii "uratowała" mi życie - ale to już zupełnie inna historia na zupełnie inny blog :). Wróćmy do konkretów. Czym w zasadzie jest Tatra Grzaniec? Zacznę od oczywistego: od dłuższego już czasu browary próbują wymyślić coś nowego (w wielu przypadkach jest to zbędny zabieg - wystarczy zamiast czegoś wymyślnego uwarzyć któryś z setek gatunków piwa - tylko zrobić to DOBRZE). W ten nurt nowości wpisuje się Tatra Grzaniec. Jest to próba namówienia Polaków do picia piwa na ciepło. Osobiście nie potrzebuje żadnych namów - zimowym wieczorem nic tak nie rozgrzewa jak dobre piwo z miodem :). Co ważne osobiście nie doprawiam piwa żadnymi przyprawami, dobry miód + dobre piwo załatwiają kwestię smaku. Oczywiście są od tego drobne wyjątki, i tu pozdrowienia dla Ewy z nieistniejącego już niestety pubu Mezalians - za tego grzańca należy Ci się Nobel! Ale odbiegam jak zwykle od tematu.



Puszka prezentuje się ładnie. Czerń i czerwień zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż żółta kolorystyka klasycznej Tatry. Oczywiście znad napisu Tatra pozdrawia nas miły góral, który jak można wywnioskować z unoszącej się znad kufla pary, właśnie zabiera się za kolejny kufel Grzańca. Wszystko robi bardzo miłe wrażenie. Przy dalszych oględzinach dochodzimy do instrukcji podgrzania. Osobiście dużo bardzie polecam podgrzewanie w mikrofalówce niż na gazie - piwo zdecydowanie mniej się wygazowuje. Niemniej jednak uwaga aby nie podgrzewać piwa w mikrofalówce w puszce jest jak najbardziej słuszna - jak podgrzewać to tylko w szkle :). Bardzo cieszy mnie że piwo nie jest niesamowicie mocne - ma dość rozsądne 5,8% (choć do grzanych piw jak najbardziej naddają się piwa mocne, o wysokiej zawartości ekstraktu, takie jak Dębowe Mocne, ale nie polecam jeżeli na drugi dzień trzeba wstać do pracy ;)).  Na temat ekstraktu informacji nie ma, jest za to wzmianka o dodatku syropy glukozowo-fruktozowego i naturalnych aromatów. No niestety na prawdziwy miód czy klasyczne przyprawy nie mamy co liczyć. Nie doszukujmy się jednak dziury w całym, może nie będzie tak źle!
Kolor piwa bursztynowy, zapewne nie wynika to z procesów warzenia, nie mniej jednak kolor bardzo ładny. Piwo nagazowane optymalnie, oczywiście po podgrzaniu bąbelki pękają na języku bardziej gwałtownie - trzeba się do tego przyzwyczaić - ja to lubię. Pierwsze odczucie smaku to słodycz. Syrop glukozowo-fruktozowy robi swoje i piwo jest może trochę za słodkie, zaraz potem jednak pojawiają się przyprawy korzenne. Wszystko połączone optymalnie. Co prawda posmak dziwnie owocowy, ale tu już się czepiam. Piwo ogólnie smaczne. Dla każdego kto nie lubi lub po raz pierwszy pije grzane piwo na pewno będzie dużym zaskoczeniem. Pamiętać należy, że to nie jest klasyczne piwo, ale z drugiej strony nie taka jest koncepcja. Co ważne mam nieodparte wrażenie, że twórcy Tatry Grzaniec doskonale wiedzieli jaki mają cel i zrealizowali go dobrze. Nie twierdzę że będę wracał do tego piwa często, ale tylko dlatego że dobry pils z miodem smakuje mi bardziej. Z czystym sumieniem mogę polecić je jednak każdemu kto nie próbował grzanych piw jako początek przygody, a uwierzcie mi o samych kombinacjach miodu, przypraw i grzanego piwo można by jeszcze klika blogów napisać :).

Za naprawdę pozytywnie zaskakujący smak, pomysł i odwagę piwowaró:
Moja subiektywna ocena: 4/5

1 komentarz:

  1. mmmm i mi sie przypomniał grzaniec Ewy, gorący z gęstą pianką, utrzymującą sie bardzo długo i te uśmiechy wszystkich gdy zaczeli rozgrzewać sie tym smakołykiem....

    OdpowiedzUsuń