Kolejny raz mam niewielkie opóźnienie w pisaniu postów - powód jak zwykle ten sam: praca. Tym razem trafiłem do Austrii i Włoch. Całe szczęście znalazłem moment aby skosztować lokalnego piwa. Co prawda w przypadku Włoch lokalnym piwem okazał się Ale produkowany gdzieś w Szkocji... Jk by nie było to też lokalne piwo, po prostu nie z tego okręgu ;). Tak czy inaczej moje kubeczki smakowe nie zostały pozostawione same sobie i do niezłej kolacji skosztowałem niezłych piw.
Zacznijmy od Zwettlera. Piwo typu pils o słomkowym kolorze i dość gęstej pianie.
Ze względu na geograficzne i historyczne koneksje od początku założyłem że uraczy mnie duża gorycz piwa, a tu niespodzianka. Piwo owszem goryczkowe, może nawet bardziej niż niektóre polskie piwa, ale jak na niemieckie czy czeskie standardy to nadal niewiele. Przyznam, że na początku nie podpasowało mi to, jednak po kilku łykach i przy okazji kilku kęsach gulaszu z dziczyzny piwo zaczęło smakować. Spokojnie mogę polecić to piwo jako lekki napitek, szczególnie po kilkugodzinnej podróży przez kiepskie Czeskie autostrady.
Kolejne piwo niestety okazuje się dużo trudniejsze do opisania niż myślałem... może to sprawka diabła...
Szkocji mocny Ale, według informacji jakie znalazłem w internecie ma 7.0% alkoholu. Niestey nie mogę stwierdzić czy jest to na pewno taka liczba gdyż nie zdołałem znaleźć strony internetowej browaru, ale na pewno mogę stwierdzić że było mocniejsze niż większość piw (ale do hotelu jakoś wróciłem ;)). Każdy kto był w Anglii i próbował ale'i z nalewaka wie, że jest spora różnica między butelka a nalewakiem. W tym przypadku niestety piwo było w butelce co natychmiast pogorszyło moje o nim odczucia. W smaku niezłe, choć mało wyraziste... a może moje kubeczki smakowe nie działały w ten dzień poprawnie. Sam nie wiem. Myślę, że jak tylko nadarzy się okazja spróbuję tego piwa jeszcze raz, aby zrewidować moja ocenę. Tymczasem:
Moja subiektywna ocena: 3.5/5 dla obu piw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz